Aktorzy, tancerze… w XIX wieku i ich zdjęcia w muzealnych zbiorach

Realizując program stypendialny na rzecz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pn. Kultura w sieci, pozwalam sobie zamieścić poniższy wpis.

***

W XIX wieku stosunek społeczeństwa do aktorów był ambiwalentny. Z jednej strony podziwiano ich na scenie, oklaskiwano, obsypywano kwiatami. Panowie zachodzili do garderób aktorek w nadziei na bliższą, acz dyskretną znajomość. Nie przeszkadzało to traktować ich jednocześnie jako osoby z gorszej grupy społecznej, to jest niegodnej salonów. Ludwik Solski pisał:

„wciąż jeszcze byliśmy dobrzy tylko do rozrywki, a nie do poważnego współżycia społecznego i towarzyskiego. Tylko nieliczni (…), cieszyli się równouprawnieniem z lekarzami, sędziami, profesorami i ich sferą. (…) W stolicy, na przykład, czołowi aktorzy mieli wstęp na tak zwane salony tylko na część artystyczną zebrań towarzyskich. Wyrecytowali swój program, wypili z gospodarzem lampkę wina, pogwarzyli chwilę, po czym – dyskretnie wziąwszy honorarium -ulatniali się po angielsku, by nie krępować swą obecnością wyższej socjety.”

(L. Solski „Wspomnienia”, Kraków 1961 r., s. 102)

Jak wynika ze wspomnień, najgorzej pod tym względem wypadał jaśniepański Kraków, zdecydowanie większą tolerancją wykazywali się warszawiacy. Z niechęcią spotykała się nawet Helena Modrzejewska, o czym pisze Andrzej Chramiec. Będąc właścicielem zakładu wodoleczniczego w Zakopanem, nie raz brał udział w górskich wycieczkach ze swoimi pensjonariuszami. Bywało, że matki powierzając mu pod opiekę swoje córki, zastrzegały, by dziewczynki, broń Boże, nie przyłączały się do towarzystwa pani Modrzejewskiej w przypadku jej spotkania na szlakach, ponieważ nie życzyły sobie tej artystycznej znajomości.

(A. Chramiec „Wspomnienia doktora Andrzeja Chramca”, Zakopane 2004 r., s. 76)

Natomiast Maria Kietlińska wspomina w pamiętniku Helenę Zieleniewską, która odmówiła tańczenia na balu kadryla vis-a-vis z Heleną Modrzejewską, jako osobą podejrzanej konduity.

(M. Kietlińska „Wspomnienia”, Kraków 1986 r., s. 246)

***

Przejawem fascynacji życiem artystów (aktorów, śpiewaków, tancerzy) było zbieranie ich zdjęć. Można je było nabyć w księgarniach i zakładach fotograficznych. Kolekcjonerstwo to nie raz miało podtekst emocjonalny. Zdarzało się, że mężczyźni podkochiwali się w aktorkach – kobietach wyzwolonych, występujących w odważnych scenicznych strojach odsłaniających to i owo. Zresztą nie tylko w aktorkach. Ferdynand Hoesick wspomina, że po jednym z koncertów zakochał się w pianistce Menter – Popper. Jak pisze:

„tak dalece, że sobie nawet kupiłem jej fotografię, ażeby ją posiadać przynajmniej w albumie…”.

Ten sam autor opisuje nieco dalej kolegę ze szkoły Antoniego Mieszkowskiego, który posiadał w domu ogromny zbiór fotografii aktorów i aktorek z Teatru Rozmaitości, zwłaszcza mnóstwo fotografii Marii Wisnowskiej, opatrzonych własnoręcznymi podpisami i wyrazami sympatii.

(F. Hoesick „Powieść mojego życia” T.I., Wrocław – Kraków 1959 r., s. 216)

(F. Hoesick „Powieść mojego życia” T.I., Wrocław – Kraków 1959 r., s. 282)

Poniżej fotografia Marii Wisnowskiej w stroju scenicznym, zdaniem Muzeum Narodowego w Warszawie. Jakiś czas temu dr hab. Agnieszka Marszałek z Katedry Teatru i Dramatu Uniwersytetu Jagiellońskiego zwróciła mi uwagę, że zdjęcie zostało opisane błędnie przez muzeum. Jest na nim bowiem Henryka Ładnowska.

Poniżej ponownie Henryka Ładnowska w tej samej fryzurze (najprawdopodobniej peruka) i kolczykach. Poniższe zdjęcie nie pozostawia wątpliwości co do rysów twarzy i tym samym tożsamości aktorki.

 

Poniżej fotografia aktora Bolesława Leszczyńskiego w roli tytułowej Otella Wiliama Szekspira. (Muzeum Narodowe w Warszawie)

Niekiedy fotografie sprzedawano w seriach, w których każda miała swój numer, dzięki czemu łatwiej było je kolekcjonować. Poniżej numerowana fotografia aktorki Heleny Marcello. (Muzeum Krakowa)

Fotografie powstawały także na zamówienie samych artystów, którzy następnie wręczali je dyrektorom teatrów, redaktorom, przyjaciołom i wielbicielom talentu, o czym świadczą zamieszczane na nich adnotacje. Poniżej fotografia śpiewaka Włodzimierza Malawskiego z dopiskiem: „Kochanemu Panu Dyrektorowi Aleksandrowi Rajchmanowi z wyrazami serdecznej życzliwości i przyjaźni ofiaruję…”. (Muzeum Narodowe w Warszawie)

Poniżej zdjęcie Heleny Marcello – Palińskiej z dopiskiem „Redaktorowi Rajchmanowi, miłośnikowi sztuki i przyjacielowi artystów ofiaruję za życzliwość wdzięczna…” (Muzeum Narodowe w Warszawie)

Poniżej fotografia śpiewaczki operowej Bel Sorel z dedykacją dla Aleksandrostwa Rajchmanów. (Muzeum Narodowe w Warszawie)

Poniżej portret śpiewaczek – sióstr Emilie i Gabrielle Christmann, z dedykacją dla Aleksandra Rajchmana. (Muzeum Narodowe w Warszawie)

Poniżej aktorzy w zaaranżowanej scence. Siedzą od lewej: kobieta nierozpoznana, Konstancja Bednarzewska, aktorka i mężczyzna nierozpoznany. Stoją od lewej: Jan Nowacki, aktor, reżyser i Amelia Rotter, aktorka. (Muzeum Krakowa)

Poniżej okrągła fotografia Antoniny Hoffmann. (Muzeum Krakowa)

***

Przedmiotem kolekcjonowania były nie tylko zdjęcia, ale także karty pocztowe. Poniżej karta z 1901 r. ze sceną z „Królowej przedmieścia” Konstantego Krumłowskiego. (Muzeum Krakowa)

***

Innym obiektem kolekcjonerstwa były zdjęcia cyrkówek i tancerek, ubranych (a raczej rozebranych) jeszcze bardziej odważnie niż aktorki. F. Hoesick wspomina, że gdy był w drugiej klasie, „kochał się szalenie” w cyrkówce Florze Hogini. Marzył o tym, by ją poznać i wyznać swą dziecięcą miłość. Zdarzało się, że po szkole biegł do cyrku, by móc oglądać podczas prób swój obiekt westchnień. Aż w końcu, jak wspomina:

„Kupiłem sobie jej fotografię u Sommera, który, nawiasem mówiąc, zdziwił się niezmiernie widząc mię kupującego fotografię… cyrkówki.”

(F. Hoesick „Powieść mojego życia” T.I., Wrocław – Kraków 1959 r., s. 214 – 215)

Poniżej zdjęcie ze zbiorów Stanowej Biblioteki Uniwersytetu w Ohio.

Poniżej fotografia ze zbiorów Muzeum Historii Fotografii w Krakowie.

***

Poniżej żart z pisma satyrycznego Bocian z 1899 r. (nr 5)

Poniżej żart z pisma satyrycznego Bocian z 1899 r. (nr 16)

Poniżej rysunek satyryczny doskonale nawiązujący do powyższego żartu.

Poniżej żart z pisma satyrycznego Bocian z 1899 r. (nr 16)