Dawne bale
Gdy czytałam relacje zawarte na łamach „Kuriera Warszawskiego” z pierwszej połowy XIX w., udało mi się dotrzeć do informacji, że oto w balu brało udział 2000 osób. Uznałam to za błąd w druku, przyjmując, że zapewne przez pomyłkę dodano jedno zero. W kolejnym numerze przeczytałam o balu, w którym brało udział 2500 osób. Czy zabawa w takim ścisku mogła być udana? Mam wątpliwości. W Krakowie standardowe zabawy liczyły od 200 do 600 osób, choć czytałam też o 900 uczestnikach.
„Kurjer Warszawski” z 07.02.1870 r. ubolewa, że wczorajsza maskarada była pusta i nudna. Ot kręciły się po sali jakieś czarne domina, fraki, Hiszpan, pajac, tylko 219 osób.
Poniżej scena balu w teatrze. Liczbę uczestników imponująca.
W okresie karnawału tańczyli wszyscy, bez mała co dzień i w dodatku do białego rana. Ewa Felińska opisuje, jak to na jednym z balów prywatnych trzeba było rano pozasłaniać okiennice „aby dzień w okna nie zaglądał i tańców nie przerywał. Dopiero kiedy słońce gwałtem cisnąć się zaczęło, rozjechaliśmy się do domów”.
(w: E. Felińska „Pamiętniki z życia Ewy Felińskiej” Wilno 1858 r.,, Seria I., T.III, str. 199)
Jak podaje T. Żeleński – Boy, pot lał się z czoła, z kołnierzyka na szyi robił się mokry sznurek; „przy zmianie koszuli (bo wytrawni tancerze brali z sobą zapasowe koszule) można było wyżąć z niej kubeł wody.” Społeczeństwo żyło jak w letargu i nikt pracodawcy nie musiał tłumaczyć się ze zmęczenia. Kraj roił się od danserów, którzy „za godzinę, ledwie zdoławszy się trochę obmyć, pójdą wpół przez sen, z ciężką głową sądzić, leczyć, operować, wykładać, egzaminować”.
(w: T. Żeleński – Boy „Reflektorem w mrok”, Warszawa 1884 r., str. 339 i 344)
***
***
Dawne stroje balowe były zjawiskowe, miały jednak wadę. Nie nadawały się do tańczenia. Wciąż odpruwały się jakieś koronki zaciągnięte pierścionkiem, targały falbany. Bywało, że odpadały treny nadepnięte butem. Z tego też powodu nieodzownym pomieszczeniem w budynku z salą balową była garderoba, w której garderobiana pomagała w reparacji stroju. Dodatkowo to tu można było poprawić fryzurę, a nawet rozpiąć gorset, gdy za bardzo uwierał. Poniżej garderobiana poprawiająca kobiecie tren. Duży dekolt u damy z wachlarzem nie pozostawia wątpliwości, że oto ma ona na sobie strój balowy.
***
Poniżej pokój dla mężczyzn, gdzie można było odpocząć od obecności pań, poopowiadać „tłuste” (jak wtedy mawiano) dowcipy.
Poniżej żart w pisma satyrycznego pt. Kolce z 1898 roku (nr 5).