Jak oświadczyć się pannie? Czyli o dawnych zwyczajach matrymonialnych

Poniżej pozwalam sobie przytoczyć fragment poradnika savoir vivre baronowej Staffe (imienia brak), który został wydany w naszym kraju w 1898 roku. Autorka proponuje w nim dość liberalne podejście do instytucji kojarzenia par, to jest z poszanowaniem zdania młodych. Niestety rzeczywistość nie zawsze była tak piękna i wiele małżeństw pod koniec XIX wieku nadal zawieranych była pod przymusem. W innych przypadkach kobieta stawała na ślubnym kobiercu z rozsądku, to jest pragnąć zabezpieczyć materialną przyszłość sobie, a często i rodzicom, co w dobie rodzącego się feminizmu zwano „prostytucją w małżeństwie”. Poniższy fragment dedykuję wszystkim panom, którzy właśnie zamierzają się oświadczyć.

***

Gdy młody człowiek wyróżni z pomiędzy innych pewną panienkę i zapragnie ją poślubić, nie może od razu i bez ogródki prosić o jej rękę. Z zamiarów tych zwierza się swym rodzicom, a w braku ich poważnemu wiekiem przyjacielowi.

Osoba, której się zwierzył młody człowiek, zaznajamia się ze szczerym przyjacielem rodziców panienki i układa się z nimi na temat dnia widzenia młodych ludzi, co ma rozstrzygająco wpłynąć na dalsze ich losy.

Przed rozpoczęciem jednakże tej sprawy, pośredniczące w niej osoby dowiadują się dokładnie i z pewnych ust o majątku, stosunkach i rodowodach obydwu zainteresowanych rodzin. Do porozumienia stanowczego przystąpić można dopiero wtedy, kiedy się nabyło przekonania, że nic nie staje na przeszkodzie. Smutnym byłoby, gdyby na drodze szczęścia młodych i podobających się sobie ludzi stanęła na raz nieprzewidziana trudność (np. odkryta w ostatniej chwili zła reputacja panny).

Pierwsze zapoznanie młodych odbywa się zwykle i to najczęściej na balu albo w teatrze. W tym ostatnim przypadku przyszły starający się składa w loży uszanowanie matce panienki, pod pozorem towarzyszenia znanej obu stronom osobie, która go przedstawia. Po oddaleniu się młodzieńca, matka zwraca uwagę córki zręcznymi zapytaniami na temat jego powierzchowności, ułożenia itp., przy czym śledzi wrażenia, jakie na niej wywarł.

Lepiej by jeszcze było, gdyby przyjazne młodym osoby zaprosiły ich na obiadek, dany wyłączenie w tym celu, na którym oczywiście muszą być i rodzice panienki. Rodzice nie informują córki nigdy o właściwym celu takiego zebrania. Ostrożność ta ma zawsze dobrą stronę, bo gdyby ją uprzedzono o rodzaju egzaminu, jaki ją czeka, wtedy wzruszenie i obawa odjęłyby jej naturalność i wdzięk. Z drugiej zaś strony, gdyby się przy bliższym poznaniu nie podobała, to lepiej że o tym wcale wiedzieć nie będzie, w przeciwnym bowiem razie czułaby się upokorzoną i straciłaby ufność w siebie. Wiadomym jest przecież, że młoda panienka nie powinna mieć o sobie ani za dobrej opinii, ani też za niskiej. Jeżeli panienka nie podobała się, to się jej nic o tym nie mówi. Gdyby zaś los ten przypadł w udziale starającemu się, to powinien go znieść z godnością, z powagą, bez urazy. Gdy sprawa się nie uda, tajemnica powinna być ściśle i to obustronnie zachowana.

Czasem – a powinno tak być zawsze – młoda panienka, choćby najlepiej usposobiona dla swego wielbiciela, pragnie jednakże poznać go lepiej, zanim da ostateczną odpowiedź. W takim razie zaprasza się go do domu przy każdej sposobności, ale jeszcze nie na stopie poufałej. Dobry smak wymaga, by starający się nie nadskakiwał zbytecznie, dopóki próbie nie będzie poddany, aby się nie zdradzać z tym, o co mu chodzi.

***

Tekst nieznacznie zmieniono, tak aby dostosować go do współczesnych zasad gramatyki i pisowni.

***

Nie każdy mężczyzna postępował zgodnie z zasadami zawartymi w poradnikach savoir vivre. Byli i tacy niecierpliwcy, którzy od razu przechodzili do szturmu i bez zbędnych ceregieli oświadczali się pannie. Tej, choć nie wiem jak byłaby zakochana, nie wypadało powiedzieć, że oświadczyny przyjmuje. Dobrze wychowana panna informowała, że oświadczyny przyjmie, jeżeli rodzice pozwolą. Poniżej galeria niecierpliwców.

Poniżej niecierpliwiec, którego oświadczyny zostały odrzucone, o czym świadczyć może rzucony bukiet kwiatów.