Techniczne uwagi dla starających się o rękę

W XIX wieku sposobów kojarzenia małżeństw było kilka. Bardzo często aranżowali je rodzice. Choć także zdarzały się przypadki, że absztyfikant sam stawał przed drzwiami przyszłych teściów. Zazwyczaj w pierwszej kolejności prosił rodziców o zezwolenie na bywanie w domu panny w roli potencjalnego narzeczonego, dopiero później dochodziło do oświadczyn (choć zasady tej nie przestrzegano konsekwentnie).

A poniżej kilka technicznych wskazówek co do tego, jak odbyć wizytę w domu rodziców zawartych w „Przewodniku zakochanych…” z 1903 r. M. Zawadzkiego. Mniej wytrawnym w sztuce starania się o rękę jeden z poradników zalecał, by przed wejściem do domu panny koniecznie wytrzeć buty z kurzu i błota. „Ucieranie nosa, kaszlenie, charkanie i plucie nie powinno mieć miejsca przed drzwiami. Na fizjologiczne te czynności dość jest czasu w drodze i w sieni.” Po wejściu do przedpokoju – zgodnie z zaleceniami poradnika – należało podać służącej bilet wizytowy z prośbą o zaanonsowanie, a następnie zdjąć wierzchnie okrycie, w tym kalosze. Do salonu wchodzi się w rękawiczkach i z kapeluszem (cylindrem) w ręku. Zdejmowanie rękawiczek przy pierwszej wizycie nie jest zbyt dobrze widziane. Kapelusza (cylindra) nie należy broń Boże odkładać na stół czy krzesło, ale koniecznie trzymać przy sobie. W oczekiwaniu na pana i panią domu nie wypada nerwowo spacerować po salonie, przeglądać książki, pisma i albumy leżące na stole czy też wyglądać przez okno. Na widok wchodzących do salonu należy powstać, podejść koniecznie z kapeluszem w ręku i oddać ukłon, a następnie odpowiedzieć na wyciągnięcie ręki pana domu. Unikać trzeba jednak całowania ręki dam. „Jest to brzydka mieszczańska naleciałość, dawno z eleganckich salonów wyrugowana, a obserwowana (tj. zachowywana) tylko pilnie przez starych kawalerów.”  Podczas rozmowy powinno się siedzieć prosto (byle nie sztywno), odpowiadać rezolutnie na pytania, patrząc na rozmówców. „Karczemnem zachowaniem jest rozstawianie kolan w siedzącej pozycyi, wyciąganie nóg przed siebie lub zakładanie jedna na drugą, kiwanie nogą, giestykulowanie, dotykanie kolan lub ramion osoby, z którą się mówi, podnoszenie głosu, ucieranie nosa i głośny śmiech.” Niewłaściwym jest także bawienie się podczas rozmowy książkami leżącymi na stole lub „kutasem” (od serwety oczywiście). Pierwsza wizyta nie powinna trwać dłużej niż pół godziny. Po pożegnaniu się i  wyprowadzeniu do przedpokoju przez gospodarza trzeba się prędko i zwinnie ubrać, „pomaganie w ubieraniu się gościowi wyszło podobnie z mody jak całowanie rąk pani domu”. Służącej podającej wierzchnie odzienie można wcisnąć nieznaczny napiwek do ręki, po czym ukłoniwszy się, wyjść, już – bez powtórnego podawania dłoni i pożegnań, jak: „Do widzenia”, „Padam do nóg”, a już najmniej owego ohydnego „Smacznego”. Instruował autor poradnika dla zakochanych.

Niniejszy tekst jest fragmentem mojej książki pt. „Miłość, kobieta i małżeństwo w XIX wieku”.

***

Poniższy obraz wprawdzie nie został namalowany w naszym kraju, w pełni jednak odpowiada temu co napisano powyżej:

„Zdejmowanie rękawiczek przy pierwszej wizycie nie jest zbyt dobrze widziane. Kapelusza (cylindra) nie należy broń Boże odkładać na stół czy krzesło, ale koniecznie trzymać przy sobie.”

Poniżej dwa obrazy Everta Jana Boksa.

Kliknij dwukrotnie, aby powiększyć.

dawna fotografia, dawne zdjęcia, historia fotografii, blog historia, blog obyczajowy, blog historyczny, dawne zwyczaje, kobieta XIX wiek

I znów cylinder i rękawiczki, a do tego jak zawsze podsłuchująca służąca.

Poniżej obraz szwedzkiego malarza Knuta Ekwalla (ze zbiorów Nordic Museum w Sztokholmie).

***

Na poniższym rysunku mężczyzna bezpośrednio oświadcza się pannie, co nie zmienia postaci rzeczy, że koniec końców i tak trzeba było udać się do rodziców z prośbą o rękę jako do najwyższej instancji w sprawach matrymonialnych.

***