Zdjęcie zagadka

Jeszcze dziś przy odrobinie szczęścia na giełdzie staroci znajdziemy pudełka takie jak to poniżej o wymiarach około 31 na 10 cm. Proszę zgadnąć, co było w nich przechowywane.

Poniżej jeszcze jeden eksponat, tym razem ze zbiorów Muzeum Warszawy.

To może jeszcze zajrzyjmy do środka. Proszę zwrócić uwagę na charakterystyczną szlufkę na wieczku.

Jeżeli ktoś z Państwa nie wie, to jeszcze jedna podpowiedź. Proszę zwrócić uwagę na charakterystyczny biały przedmiot przypominający szczypce.

Ze zbiorów Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie

 ***

Z pomocą w rozwiązaniu zagadki przychodzi nam katalog francuskiego domu towarowego Le Bon Marche z 1899 r. Poniżej strona tytułowa katalogu.

Poniżej pokazywane wcześniej pudełko. Jak wynika z opisu, służyło ono do przechowywania rękawiczek.

***

Damskie rękawiczki często były jasne (często, choć nie zawsze). Z tego też powodu przechowywanie ich w chroniących przed zabrudzeniem pudełkach było bardzo praktyczne. W rękawiczkach chodzono na spacery (nawet latem), do teatru, na bale, na przyjęcia… Przychodząc w gości i rozbierając się z płaszcza, nie ściągano ich z rąk. Wyjątek stanowiły sytuacje, które wymagały precyzji przy chwytaniu, takie jak jedzenie czy też gra w karty. Należało jednak pamiętać, że „przed wyjściem z salonu należy je bezwzględnie ubrać”, bo wyjść „z salonu bez rękawiczek jest rzeczą prawie śmieszną”. I jeszcze jedna wskazówka. – „Wychodzić na ulicę bez rękawiczek jest nieprzyzwoicie, również nie uchodzi zapinać je dopiero na ulicy”, pouczał jeden z poradników jeszcze w 1920 r.

(w: Bolesław Londyński „Dobry ton”, Warszawa 1920 r., str. 43)

Nie ściągano ich nawet podczas tańca. Dotykanie gołą, spoconą ręką partnera uchodziło za niehigieniczne i wręcz obrzydliwe. – „Nie stawaj do tańca bez białych albo czystych rękawiczek: bo spotniałemi, a zatem brudnemi rękami poplamisz suknie tych, z któremi tańcować będziesz”, pouczał Ignacy Legatowicz.

(w: I. Legatowicz „Dawna przodków naszych obyczajność…”, Wilno 1859 r., str. 45)

Jak wspomina Maria Estreicherówna: „w 1853 r. był karnawał tak ożywiony, że zaczęło brakować białych rękawiczek po sklepach, które wobec wielkiego ruchu musieli kupcy trzymać otwarte do późnej nocy…”

(w: M. Estreicherówna „Życie towarzyskie i obyczajowe Krakowa w latach 1848 – 1863”, Kraków 1968 r., str. 52)

Zalecenia znawców etykiety co do konieczności noszenia tej części garderoby były przestrzegane, co potwierdzają obrazy, rysunki, satyry, przedstawiające uczestników balów i towarzyskich spotkań. W dodatku dochodziły jeszcze względy moralności. Jak zauważał jeden z poradników „tańczenie bez rękawiczek iest przeciw przepisom dobrego tonu, a zaś u dam rzekłbym nawet, iż iest nieprzyzwoitością i skromności obrazą.”

(w: „Człowiek wielkiego świata…”, Lwów 1823 r., str. 72)

Jednym słowem, kobieta ze świata bez tej części garderoby uchodziła niemal za rozebraną. Przyzwyczajenie do rękawiczek było tak duże, że chodzono w nich nawet po domu, aczkolwiek wtedy preferowano te bez palców zwane mitenkami. Poniżej mitenki z około 1830 – 1840 r.

Ze zbiorów Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie

Poniżej przykład jednopalcowych mitenek. Jak wynika z opisu, były one przeznaczone „na wieś do ogrodu”. Świadczy to o tym, jak ogromne było w XIX w. przyzwyczajenie kobiet do noszenia rękawiczek. Należało mieć je nawet w ogródku podczas zbierania kwiatów do wazonu.

„Tygodnik Mód i Powieści” 1870 r. (nr 30)

Choć z drugiej strony zdarzało się, że mitenki zakładano do wizytowego stroju. Poniżej właśnie takie mitenki wiytowe.

„Tygodnik Mód i Powieści” 1877 r. (40)

Poniżej te same mitenki na damie.

„Tygodnik Mód i Powieści” 1877 r. (40)

***

Najpraktyczniejsze i najelegantsze były rękawiczki skórkowe, na które w zimie zakładano drugie wełniane. Czasami robiono to też celem unikania zabrudzenia.

Poniżej przykład rękawiczek zakładanych na rękawiczki (patrz opis).

„Tygodnik Mód i Powieści” 1891 r., nr 7

Do strojów balowych i uroczystych ubierano białe lub kremowe. Porządne rękawiczki to takie, które szczelnie przylegały do ręki. By osiągnąć ten efekt, po założeniu zapinano je na guziki. Poniżej przykład rękawiczek z guzikami z około 1873 r.

Ze zbiorów Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie

Z tego też powodu „gadżetem” nieodzownym były haczyki ułatwiające przewlekanie małych guziczków przez dziurki rękawiczek. Poniżej przykład takich haczyków.

Ze zbiorów Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie

Ciemniejsze zakładano do podróży czy też do wyjść porannych na przykład za sprawunkami. Skórkowe jasne rękawiczki miały jedną wadę, a mianowicie brudziły się tak szybko jak same ręce. Czyszczono je w benzynie, zwanej „benziną” lub terpentynie. W wyniku czyszczenia skóra kurczyła się. To też powodowało konieczność rozciągania rękawiczek, do czego służył przedmiot przypominający szczypce.

Ze zbiorów Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie

Skuwka na niektórych wieczkach służyła do wkładania właśnie takich „szczypiec”.