Stróż i stróżówka

Nic tak wiernie nie odtwarza życia społecznego, jak dawne przepisy prawne. Dziś, na przykładzie „Regulaminu utrzymania porządku i czystości…” dla miasta Krakowa z 1884 roku chciałabym pokazać Państwu życie dziewiętnastowiecznej kamienicy. Nieodłącznym jej elementem byli stróże i stróżówki. Paragraf 86 regulamin stwierdzał, że wynajmowanie do utrzymania czystości osób „spoza”, tj. obsługujących też inne posesje lub mających inne zajęcia odbywać może się wyjątkowo i tylko wśród właścicieli domów „bezpiętrowych”. Trudno się dziwić takim nakazom, skoro obowiązków związanych z utrzymaniem nieruchomości w należytym stanie było zdecydowanie więcej niż dziś. A mianowicie:

– Tam gdzie wzdłuż kamienic ciągnęły się rynsztoki, do których wlewano nieczystości, trzeba było codziennie przepłukiwać je wodą i przepychać zawartość w kierunku kolejnego posesji, tak by nie zalegały one w jednym miejscu i nie tamowały przepływu. Latem do rynsztoków należało wlewać nawet do 100 litrów wody.

– Śmieci mieszkańców miały być gromadzone na kupkę obok ścieku, skąd uprzątała je służba miejska na wozach dostarczonych przez straż pożarną.

– Zamiatanie ulic i czyszczenie chodników miało odbywać się codziennie.

– W każdej realności brama miała być zamykana na czas od 10 godziny w nocy do 5 rano w lecie, natomiast w zimie do 6 rano. Dla ułatwienia mieszkańców każdy dom powinien posiadać dzwonek (oczywiście nie elektryczny). Jak wynika ze wspomnień, przy wejściu do niejednej kamienicy znajdowały się wiszące na drucie drewniane rączki, drut biegł przez całą sień i kończył się w mieszkaniu stróża. Dzięki temu mógł on lepiej słyszeć, że oto ktoś znowu zapomniał kluczy. Zasady dobrego tonu wymagały, by stróżowi budzonemu w nocy dać napiwek za fatygę.

– Właściciel domu obowiązany był oświetlać w porze wieczornej sień i schody na każdym piętrze. Natomiast schody w ciemnych miejscach nawet za dnia. Oczywiście należało to do obowiązków stróża.

***

Pomysły na zagospodarowanie wspólnej przestrzeni w kamienicy były dość osobliwe. Z tego też powodu ciągle czegoś trzeba było zakazywać. Zakazy te, zawarte w dawnych aktach prawnych, są dziś niczym wosk, w którym odciskają się przewinienia i ekstrawagancje naszych przodków.  Częściej świadczą one o tym, co robiono, niż o tym,  czego unikano. A zatem zajrzyjmy do nich.

„Utrzymywanie krów w domach w obrębie plant położonych, tudzież utrzymywanie trzody chlewnej i chowanie drobiu po podworcu wolno chodzącego, jak również utrzymywanie składu szmat i kości w całym mieście jest niedozwolone”.

Z tym trzymaniem żywego inwentarza po kamienicach w mieście coś musiało być na rzeczy, skoro we wzorze umowy najmu  zawartej w poradniku pisania pism z 1871 r. pt. “Sekretarz i adwokat domowy…” znajdujemy taki oto zapis.

„Na strychu żadnych zapalnych materyałów lub popiołów, tudzież drobiu żywego nie utrzymywać”.

No ale może wróćmy do Regulaminu dla miasta Krakowa.

„W sieniach domów, szczególnie w kamienicach o sieniach wąskich nie mogą zalegać magle, skrzynie, beczki, paki, materiały budowlane, wozy, bryczki, sanie itp., sprzęty gospodarskie, które tylko w zabudowaniach na ten cel przeznaczonych złożone być winny”.

„W sieniach, w których siedzą przekupki, winny być stragany porządnie i czysto utrzymane i czystym płótnem nakryte. Przystawek jak: ławek, stołków z owocami lub wiązek drzewa na ulicę wystawiać nie wolno”.

***