Zagadka

Proszę obejrzeć poniższy obraz Jeana Berauda i spróbować opisać scenę rodzajową, którą przedstawia (kliknij dwukrotnie, aby powiększyć). Czy jest może na nim coś, co na pierwszy rzut oka powinno dziwić?

***

Oto wymuskani panowie w cylindrach, jednym słowem dżentelmeni pierwszej wody zalecają się do tancerek. Scena na pierwszy rzut oka może dziwić, bo panie te nie należały do ich grupy społecznej, a wręcz przeciwnie były kobietami o wątpliwej reputacji. Po pierwsze pracowały, co już było ośmieszające samo w sobie, niegodne dobrze urodzonej damy. A w dodatku jak?! Podczas gdy każda szanująca się kobieta zasłaniała nawet kostki, one publicznie pokazywały kolana i ramiona. Co więc robili ci panowie z wyższych sfer w ich towarzystwie?

Mężczyźni zdradzali od zawsze. W czasach surowych norm obyczajowych zdecydowanie rzadziej czyniono to z mężatkami czy pannami, a zdecydowanie częściej z aktorkami, baletnicami, cyrkówkami. Artystki jako kobiety wyjęte poza nawias przyzwoitego społeczeństwa miały swój własny, zdecydowanie bardziej liberalny kodeks obyczajowy. Kto nie bywał na salonach, tego nie interesowało, co szeptać będą o nim salony. Doskonale wiedziały, że niewinność nie jest żadnym klejnotem, gdy pannie brak posagu, dobrego urodzenia i nazwiska. Mężczyźni po spektaklu zachodzili więc do garderób aktorek czy tancerek, by zaprosić na kolację. Porządne lokale gastronomiczne posiadały osobne gabinety z zamknięciem, gdzie bez rzucania się w oczy i narażania na plotki można było spędzić wieczór. Doskonale nadawały się one do takich potajemnych „spotkań ze sztuką”. Jak zauważono w jednym z felietonów, wśród wielbicieli aktorek bywali panowie, którzy wszystko mieli sztuczne, i włosy i zęby, ale za to pieniądze w portfelu były prawdziwe.