Utrapienia miłośników teatru w XIX w.

Zaczynało się od tego, że podczas spaceru po mieście pani domu wpadał w oko plakat reklamujący teatralną sztukę.

Poniżej obraz Jeana Berauda namalowany między 1880 a 1884 r. (Walters Art Museum, Baltimore, USA)

Na przykład taki. (Biblioteka Jagiellońska)

W sztuce grała gościnnie „artystka teatrów warszawskich” Helena Modrzejewska, więc nie było wątpliwości, że do teatru trzeba pójść. Posyłano więc męża, by stanął w „króciutkiej” kolejce i kupił bilet. Poniżej satyryczny rysunek Franciszka Kostrzewskiego przedstawiający sprzedaż biletów na sztukę z H. Modrzejewską.

Gdy zostało się już szczęśliwym posiadaczem biletu, należało wejść do teatru. Występy sceniczne cieszyły się w XIX w. zdecydowanie większą popularnością niż dziś. Nie dziwmy się więc, że dostanie się do budynku nie zawsze było łatwe. Poniżej fragment obrazu Louisa Leopolda Boilly z 1819 r. przedstawiający przepychanki przed wejściem do teatru. (Muzeum w Luwrze, Francja)

Kliknij, aby powiększyć.
Następnie należało mieć nadzieję, że nie siądzie przed nami nikt z wielkim kapeluszem na głowie. Wątek ten nie raz stawał się tematem satyr.
.
Kliknij, aby powiększyć.
***
Poniżej dwa rysunki satyryczne z pisma pt. „Puck” z 1877 r. (Biblioteka Kongresu w Waszyngtonie)
***
Poniżej żart z pisma satyrycznego Bocian z 1899 r. (nr 16)
***

W XIX wieku w modzie była ckliwość na pokaz. Należało mieć nadzieję, że podczas przedstawienia żadna z dam nie zacznie mdleć, czy też dostawać spazmów. Poniżej obraz Louisa Leopolda Boilly z 1830 r. przedstawiający damę mdlejącą w teatrze. (Muzeum Lambinet, Wersal, Francja)

Kliknij, aby powiększyć.

Jak widać na powyższym obrazie, niektórzy byli przygotowani na taką ewentualność i nosili przy sobie tzw. sole trzeźwiące. Poniżej stosowny fragment obrazu. – Proponuję zwrócić uwagę na mężczyznę w brązowym stroju.

Michał Bałucki w swej książce pt. „Pamiętnik Munia” opisuje, jak to po jakiejś awangardowej sztuce, paniom nienawykłym do artystycznych innowacji przyszło porządnie odchorować wizytę w teatrze. – „Pokazało się na drugi dzień, że nie tylko ciocia jedna odchorowała tę sztukę, że było więcej takich pań, które wróciwszy do domu musiały zażywać to brom, to krople laurowe, to inne środki uspakajające.” Wprawdzie opis ten należy do literatury fikcji nie faktu, niemniej jednak w pełni oddaje realia ówczesnej epoki.

***

Poniżej gadżet nieodzowny podczas spektaklu, tj. teatralna lornetka. Dawała ona możliwość obserwowania nie tylko tego, co na scenie, ale także publiczności. Dzięki niej lepiej było widać, kto, z kim, w czym i dlaczego.